categories

środa, 4 września 2013

Explorer Paris - Parc de la Vilette

Wait for it!

Dla  utrwalenia swoich francuskich numerków, oraz dla wszystkich zainteresowanych – zaczynam tworzyć mój subiektywny przewodnik po Paryżu! Piszę go z dwóch powodów – pierwszy łączy moja własną naukę o miejscach które odwiedzam z dzieleniem się tą wiedzą z innymi, drugi to udokumentowanie ważnych momentów w moim życiu. Tak wiele koncertów, wydarzeń, miejsc przepadło w otchłaniach niepamięci tylko dlatego, że nigdzie ich nie zapisałam. Cyfrowe zdjęcia też przepadają, na przykład ostatnio – padł mi dysk zewnętrzny i muszę życie od początku budować, cholera. To tylko gwoli wstępu, zaczynamy na pełnej!


Park de la Vilette 

Do 1974 roku w miejscu dzisiejszego parku znajdowały się rzeźnie i targ mięsny wybudowane z polecenia Napoleona III. Podobno nawet dzisiejszy La Vilette zyskał po swojej babci ksywkę Miasto Krwi  (Cité du Sang). Ale nadszedł ich kres i zostało trochę terenu. Uczcie się zarządcy wschodnioeuropejskich państw co robi się ze zdegradowanym terenem. Konkurs się robi. Taki, w którym wygrywa pomysł. Tak więc ten konkurs wygrał Bernard Tschumi, dekonstruktywista szwajcarskiego pochodzenia  i  rozpoczął prace nad projektem w 1982 roku. Warto zaznaczyć, co to w ogóle jest ten dekonstruktywizm. W architekturze jest to nurt z lat 80 XX wieku, który, jak sama nazwa wskazuje ma rozmontowywać, dzielić na części, zmieniać. Powstał w opozycji do architektury modernistycznej kierującej się regułami czystej formy, funkcjonalności i wierności materiałom. Więcej w Wikipedii , bo ja nie o tym, nie o tym.

Park ma łączyć i łączy w sobie naturę, architekturę i rozrywkę. Dorzuciłabym jeszcze kulturę i naukę, wypoczynek. Dostaje ode mnie 9/10 za otwartość – dziś, przy upale, mnóstwo ludzi opalało się tam na soczyście zielonych trawnikach, dzieci bawiły się na placach zabaw, czarnoskórzy chłopcy nachalnie szukali towarzystwa (-1 pkt),  turyści zwiedzali. 






W parku znajduje się 26 czerwonych pawilonów, których dekonstruktywistyczne formy, gdyby ktoś nie zauważył, wyszły od równomiernie, co 120 metrów rozstawionych sześcianów o krawędzi 10,8 m. Ich nazwa może być dwojako rozumiana, co bardzo mi się podoba: Les Folies – francuska nazwa XVIII-wiecznych pawilonów ogrodowych o funkcji miejsc spotkań, rozrywki, lub La Folie – szaleństwo (coś musiało kierować architektem) lub moja nazwa: bzik. Prostota materiałów, jednolity kolor, ale jednocześnie abstrakcja formy i pewnego rodzaju chaos. Znowu - podoba mi się. Bo nie zawsze łatwym do strawienia jest dekonstruktywistyczny budynek, zbyt skomplikowany, duży, gryzący się z otoczeniem, taki, który musi być wyjątkowym dziełem, żeby  się obronić (patrz: Gehry, Koolhas, Libeskind). W parku la Vilette pawilony współgrają z otoczeniem, nie wpasowują się w nie, ale istnieją w nim jako rzeźby, instalacje, dają cień, niektóre z nich służą dzieciom do zabawy, niektóre połączone są z pomostami nad kanałem, każdy inny, każdy czerwony – pasują do siebie przez regularne rozmieszczenie pośród organicznie ukształtowanych uliczek oraz pozostałych obiektów w parku.







                        


 


Z pewnością nie da się przeoczyć  ośrodków kultury, nauki i rozrywki, wokół których wszystko się kręci.

Miasto nauki i przemysłu (Cité des sciences et de l'industrie, 1986) – największe w Europie muzeum nauki zostało zaprojektowane przez irlandzkiego architekta Petera Rice. Wielki gmach wyróżnia się tym, co tygryski lubią najbardziej – industrialną szczerością materiałów, monumentalną formą złożoną z różnych elementów, brutalnym ekshibicjonizmem konstrukcji. 

Elementami połączonymi z Cité … są kino panoramiczne (La Géode) – sferyczna sala kinowa pokryta z zewnątrz panelami z polerowanej blachy stalowej,  zaprojektowana przez architekta  Adriena Fainsilber i inżyniera Gérarda Chamayou, zainaugurowana w 1985; oraz L'Argonaute, . To z kolei jest prawdziwy francuski okręt podwodny, który w 1991 roku został przetransportowany do Paryża gdzie stał się częścią ekspozycji .





Sala koncertowa (Zenith, 1984), w której przypadku autorzy: Philippe Chaix i Jean-Paul Morel bezpośrednio nawiązali do pawilonów Tschumiego.

Dwuczęściowy kompleks muzyczny autorstwa Christiana de Potzamparca (tu odsyłam do portfolio architekta, bo ładne, a ja się zbyt dobrze nie przyjrzałam:  Centrum muzyczne (Cité de la musique, 1995)  i  Paryskie Konserwatorium Muzyczne (Conservatoire national supérieur de musique et de danse de Paris, 1990) 
(Architekt zachęca:  Nie siedź w domu, idź Podsampark!)




Centrum wystawienniczo-handlowe (Grande halle de La Villette) czyli rewitalizacja obiektu z potencjałem, która pozostawia jakiś dziwny niedosyt. Zaprojektowana wyjściowo przez Julesa de Mérindol i Louisa-Adolphe’a Janviera, a zrealizowana w latach 1865–1867 jako  hala, w której sprzedawano wołowinę, zachowała się jedyna się po tym, jak rzeźnie przestały istnieć. Bernard Reichen i Philippe Robert zostali wybrani do restauracji hali. Jednak nawet druga odnowa w latach 2005-2007 nie sprawiła, bym przy tym pięknym budynku nie czuła się jak przy obiekcie widmo – czy tam naprawdę coś się dzieje w środku?

Ostatnim projektem w parku jest filharmonia autorstwa Jeana Nouvela, który konkurs na nią swym – jakże by inaczej – dekonstruktywistycznym projektem wygrał w roku 2007. Ma ona zostać zakończona w 2014 roku. Wizualki są ciekawe, ale im nie ufam, nie wiedzieć czemu (Philharmonie de Paris, 2014).



Dlaczego warto odwiedzić Park la Vilette? Bo jest jedyny w swoim rodzaju. Bo jest manifestem pewnej ważnej części architektury końca XX wieku. Bo można odwiedzić Centrum Nauki, Galerię, Centrum Muzykii, Łódź Podwodną, Kino et cetera i prawdopodobnie będzie super, ale nie wiem na pewno, bo jestem turystą zachłannym, acz niskobudżetowym i nie wchodziłam, bo kazali płacić eurosy. Bo nie jest ogrodzone płotem i zaprasza wszystkich, którzy chcą miło spędzić czas – opalać się, zrobić piknik nad wodą, zabrać dzieci na plac zabaw, pojeździć na rowerze. Bo internet z FreeWifi jest tam szybszy niż w moim paryskim mieszkaniu? Nie padłam z zachwytu, dużo jeszcze "się robi" a troszkę już "się sypie". Ale mimo wszystko - wycieczka na plus. Polecam.



Merci pour toute l'attention. Zdjęcia moje, jak nie moje to podpisane. Za ewentualne błędy przepraszam, ale się starałam, proszę o korekty. Postaram się przygotować wersję obcojęzyczną w ramach treningu.

W następnych odcinkach:
Co trzeba wiedzieć o Wieży Eiffela?
Co Sabkiewicz robi w Paryżu?
i mam nadzieję wiele innych.
 Stay tuned! 

7 komentarzy:

  1. Cos o jedzeniu prosze napisac :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Turysta niskobudżetowy zjadł cheesa w McDonald's i zupkę chińską w domu. Ale jak się trafi coś dobrego, to na pewno opiszę :-)

      Usuń
  2. Świetny, lekki tekst. Blog zapowiada sie interesująco nawet dla ignoranta w świecie architektury. Powodzenia:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :-) Mam nadzieję, że uda mi się kontynuować na coraz lepszym poziomie :-)

      Usuń
  3. Liczne grono fanów liczy również na fotograficzną dokumentację ekscesów seksualnych.
    We are tuned!

    OdpowiedzUsuń