categories

wtorek, 12 listopada 2013

Explorer Paris - cacher Pologne? Feeling speecheless sometimes?



I will do this, promise.





Velib próba trzecia, do trzech razy sztuka. Potwierdzam wszystko, o czym pisałam, w centrum trudno o miejsce, trzeba szukać bardziej ukrytych stanowisk. To był piękny dzień. Nie miałam ochoty z nikim się umawiać, tylko kupić dniówkę na rower, pojeździć, pozwiedzać. I choć na początku nie znalazłam tego, czego szukałam, to jak zwykle skończyło się lepiej niż się spodziewałam.


Czekałam na słoneczny dzień by odwiedzić Sainte-Chapelle, bo z historii pamiętałam jak piękne ma witraże i spodziewałam się, że duża ilość światła spotęguje efekt. Ta trzynastowieczna, gotycka budowla jest tak piękna, że pomimo nie tak pokaźnych rozmiarów dosłownie zapiera dech w piersi. Tak, dzisiaj byłam oniemiała nie tylko dlatego, że wybrałam zwiedzanie w pojedynkę.


Nie wiedziałam nawet, że zaraz obok jest wejście do Conciergerie (więzienia), która razem z kaplicą wchodzą w skład Pałacu Sprawiedliwości, a w którym dziś natknęłam się na bardzo ciekawą wystawę. A Triple Tour - la collection Pinault przedstawiająca odpowiedzi artystów na największe społeczne problemy - zagrożenia ekologiczne, wojny, terroryzm oraz na kwestię konfrontacji człowieka i jego demonów: strachu przed chorobą, starością, szaleństwem, samotnością. Ta druga część szczególnie mnie zainteresowała, bo jak pewnie niektórzy wiedzą, jestem domorosłą panią psycholog, której się wydaje, że wszystkich potrafi rozgryźć. Poza sobą.

Najwięcej czasu spędziłam w sali z filmem autorstwa Javiera Telleza - La Passion de Jeanne d'Arc, który przedstawiał  zlepek krótkich opowieści pacjentów szpitala psychiatrycznego w Sydney zestawionych z urywkami z filmu o Joannie D'Arc. Wszystko by nasunąć refleksję na temat tego, czym właściwie jest normalność. Każdy z pacjentów, cierpiący na schizofrenię, pograniczne zaburzenie osobowości lub depresję twierdził, że jest normalny. Moim skromnym zdaniem domorosłej pani psycholog wygrali konkurs na normalność z polskimi patriotami. Ci pierwsi nie wyrządzają nikomu krzywdy z własnej woli i są pod stałą opieką. I biorą lekarstwa.

Sabina w Czarnoblylu według Diany Thater


I najdziwniejsze dzieło sztuki jakie widziałam - hiperrealistyczne postaci starych mężczyzn, jeżdżące po sali na wózkach inwalidzikich. Sun Yuan & Peng Yu - Old Persons Home.

Bill Viola - Hall of Whispers, dosłownie. Na zdjęciu za to niedosłownie, po małej przeróbce.

Idealnie adekwatne do cyrku na kółkach o którym miałam dziś okazję przeczytać wszędzie i z każdej strony odnośnie kraju mojego ukochanego mlekiem i miodem płynącego. Tak się czuję - oniemiała gdy widzę jak ograniczonym i głupim można być. Przemoc, nienawiść, prowokacja. Ludzie, zajmijcie się w końcu swoim własnym, szarym i nędznym życiem. Nie po to przodkowie przelewali krew za WOLNY i NIEPODLEGŁY kraj.

Ot moja refleksja na dziś. Pamiętajcie: Peace, Love and take care of your own business. Korzystaj z wolności i nie zabieraj jej innym, proszę. Wiem, że nie ma krajów idealnych, ale mam wrażenie, że coś się wymyka spod kontroli. Czekam na czasy, kiedy "normalni" ludzie będą u władzy. Oby tylko byli na właściwych lekarstwach. 

poniedziałek, 11 listopada 2013

Explorer Paris: Sport in Paris in Sabkiewicz style



Later..

Kolejny etap zadomawiania się za mną. Kiedy czuję się nieswojo, nie jestem w stanie skupić się na porządnym jedzeniu (mam na myśli jakość)- wszystkie posiłki są jak na campingu, sporcie i ogólnie rzecz biorąc dbaniu o siebie. Po dwóch miesiącach stało się coś niesamowitego. W końcu zaczęłam kupować jajka żeby robić sobie pożywne śniadania, jeździłam na rowerze, poszłam pobiegać. 

W Krakowie, przy sprzyjających warunkach pogodowych poruszam się głównie na rowerze. Pomyślałam, że może i tu sobie jakiś sprawię, w Krakowie wystarczyłaby do tego kwota, którą tu płaci się za bilet miesięczny (65 eurosów). Ale nawet na to nie narzekam, bo dobrze funkcjonujące metro to prawdziwe błogosławieństwo, więc uznajmy, że się należy. Ostatecznie zmienna pogoda i bliskość szkoły sprawiły, że zrezygnowałam z tej opcji i korzystałam głównie z metra. Innym środkiem komunikacji, który tu dobrze funkcjonuje są miejskie rowery - Veliby.

niedziela, 3 listopada 2013

Explorer Paris: Szkoła i umieranie.



Later..


 Taki piękny truposzek. Z Cite d'architecture et Partimoine o którym pisałam ostatnio. 
Memento mori, pamiętam, pamiętam. Taka normalna, naturalna rzecz, niezmienna od zawsze, a ludzie wciąż się jej boją. Moim kontrowersyjnym zdaniem istnieją gorsze rzeczy. Na przykład szkoła. Żartowałam.

Halloweenowo - pierwszolistopadowy nastrój postanowiłam podkreślić krótką relacją z trzech przepięknych paryskich cmentarzy, których zdjęcia zebrałam od początku pobytu, bo zwykle trafiałam do nich przy okazji. Wczoraj pomogłam właścicielce mieszkania, w którym śpię i jem zanieść chryzantemy na Pere-Lachaise. Niestety pogoda ostatnio nie dopisuje, nie było więc złotej, tylko szara jesień. Nie było też łuny zniczy, najwyraźniej tu raczej się ich nie pali. Za to dość dużo turystów, dużo kwiatów. Jeżeli cmentarze muszą już istnieć (osobiście bardzo lubię po nich spacerować, ale moja wizja świata przyszłości, który będzie pół-cmentarzem, pół-wysypiskiem śmieci mnie przeraża) to niech będą jednocześnie parkami do spacerowania, muzeami na świeżym powietrzu.