categories

wtorek, 15 października 2013

Explorer Paris: Let's talk 'bout architecture 1.



Later..

Nie będę się wymądrzać, bo jedno co wiem na pewno, to to że nie wiem nic, albo po prostu wiem wciąż za mało. Często znajduję się w dziwnej sytuacji, gdy ktoś pyta mnie o to co sądzę o danym architekcie, a ja po prostu jeszcze nie mam zdania. Tak więc czasem wolę się nie wypowiadać, zanim tego zdania sobie nie wypracuję. Trzeba również odróżnić uzasadnioną krytykę wyrażoną z szacunkiem, od obrzucania błotem giganta z pozycji żuka gnojarza (sprawdza się też w innych dziedzinach kultury). Czasem jednak, od razu, lub po jakimś czasie przychodzi uczucie, wrażenie, co do którego już nie ma wątpliwości. To miłe uczucie posiadania swojej małej, prywatnej gnojowej kulki do ciskania, nawet jeśli nikt nie zauważy. 



Z całym szacunkiem. Czy komuś tak na prawdę podoba się Frank Gehry w wersji: okładzina z płyt kamiennych i blacha, jak w przypadku Centrum Amerykańskiego w Paryżu? Jeśli tak, to chętnie wysłucham argumentów za. Pilnie poszukuję też odpowiedzi na pytanie "Dlaczego?" w kontekście Opery Bastille i Palais Omnisport, który wygląda jak połączenie stadionu Wisły Kraków z Zigguratem. W wersji mini. I zielonej. Za to mam szybkie pytanie i odpowiedź: Jak kosimy trawę na terenie o tak dużym nachyleniu? Kosiarką na sznurku, proszę państwa.


Ale dość już tego, żeby nikt nie pomyślał, że mam coś przeciwko budynkom, które się wyróżniają. W żadnym wypadku, jednorodność to nuda, a kto lubi nudę? Równowaga w przyrodzie zachowana, po jednej stronie Sekwany takie, po drugiej inne perełki. Biblioteka Narodowa Francois Mitteranda została otwarta w 1996 roku. Jej autorem jest Dominique Perrault, kolejny świetny francuski architekt. Idea czterech książek, o której się mówi opisując ten budynek nie za bardzo do mnie przemawiała, dla mnie były to cztery klocki, nic specjalnego. Dopóki nie podeszłam bliżej. O ile biblioteka nie rewolucjonizuje krajobrazu, to tworzy miejsce o bardzo wyjątkowym klimacie. Świetnym rozwiązaniem są wewnętrzne panele przeciwsłoneczne z drewna, które mimo, że są dość dużej grubości, to przez zamontowanie na obrotowej osi wydają się lekkie w manualnej obsłudze. Mimo, że takie rozwiązania nie należą do najtańszych alternatyw ochrony przeciwsłonecznej, od razu widać jak dużo dają, nawet pomimo tego, że są wewnątrz budynku. A ile zyskuje wnętrze! Posadzka na poziomie gruntu, czyli stropodach nad zagłębiona w ziemi podstawą budynku jest drewniana, co łagodzi charakter tego miejsca, które przez swoje gabaryty mogłoby być dość surowe i monumentalne. Do tego prawdziwy las w dziedzińcu, na brak zieleni nie można narzekać. Swobodnie można wejść do środka i obejść poziom -1 dookoła, co pozostawia mieszane uczucia, bo o ile architektura wnętrza jest rozwiązana bardzo ciekawie, z przegrodami z surowego betonu lub drewna, bardzo geometrycznymi podziałami, tak rzut oka na wewnętrzny, zalesiony dziedziniec troszkę zaniża ocenę odbioru całości, przez mleczne z brudu szyby. Ale i tak Biblioteka zyskała bardzo wiele po zobaczeniu jej  na żywo z bliska. 



Kładka prowadząca do biblioteki to projekt Dietmar Feichtinger Architects, wiedeńskiej firmy z oddziałem w Paryżu. Po więcej szczegółów dotyczących autorów kieruję do Asi Bo, która szuka, znajduje i prowadzi, i której dedykuję dzisiejszy post, a która na temat autorów za niedługo będzie pewnie miała dużo do powiedzenia.


Cały tydzień minął pod znakiem architektury. W miniony wtorek poczułam na prawdę, że jestem w światowej stolicy. Byłam na wykładzie Alvaro Sizy na temat fundacji Iberê Camargo. Na przyszłość tylko muszę zapamiętać, że gdyby jeszcze jakiś Starchitect pojawił się w Arsenale, to trzeba przyjść co najmniej godzinę wcześniej, bo okazuje się, że na wykładzie pojawili się wszyscy studenci architektury w kosmosie. Mogłabym napisać więcej, gdybym była w stanie wszystko widzieć i płynniej rozumiałabym francuski z portugalskim akcentem, ale tyle co udało mi się z tego wykładu wynieść wystarczy, by nie mieć wątpliwości dlaczego Pan Siza jest jednym z laureatów Pritzkera. W architekturze czyta forma, wrażliwość na otoczenie, do tego szczerość, skromność i mądrość. Zazdroszczę sobie i czekam na następne, w Polsce tego nie dajo. Pavilon de l'Arsenal stał się jednym z moich ulubionych miejsc w Paryżu. Jutro będzie w nim można kupić na aukcji charytatywnej między innymi akwarelę Stevena Holla, rysunek Tadao Ando czy też ilustracje mózgu architekta z całą kopułą ambicji.


Albo zdjęcie fotografa, którym się ostatnio zachwycam - Laurenta Dequicka. Pani daje ogromny zachwyt,  kto da więcej? Ogromny zachwyt po raz pierwszy, drugi, trzeci. Sprzedane!

Tydzień pod znakiem architektury zamknęła wizyta w Cité de l'architecture et du patrimoine. Od razu zaznaczam, że był to pierwszy i na pewno nie ostatni raz, ale w związku z moją aktualną lekturą oraz obiektem, który najbardziej mi się tam spodobał, nie zamierzam czekać. Zabrałam się ambitnie za Vers une architecture Corbusiera w oryginale, ale okazało się, że to żaden wyczyn, bo książka jest niedługa i na prawdę bardzo poetycka jak na architektoniczną tematykę. I choć wciąż mój zasób słownictwa jest za mały, by czytać bez słownika, to się wciągnęłam. Ale jeszcze trochę i zacznę tworzyć panu Corbusierowi memy na miarę Paulo Coehlo.

Architektura (...) wytwór ludzi szczęśliwych, który produkuje szczęśliwych ludzi. - Le Corbusier

(Czy ktoś posiada wersję polskojęzyczną? Może tam tłumaczenie jest bardziej akuratne)

Charlesa-Édouarda Jeannereta-Grisa - Le Corbusiera trzeba znać. We Francji szczególnie, na każdym kroku boję się, że zaczną mnie pytać z jego twórczości na wyrywki, a jakby co - wyrzucą ze szkoły. Żył na przełomie XIX i XX wieku, więc w czasie wielkich zmian w wielu dziedzinach. Nie tylko zaproponował rozwiązania rewolucyjne dla swoich czasów, ale też znacznie wpłynął na całą współczesną architekturę i urbanistykę. Dziś nie jest jednak czas by mówić o Corbusierze. Jeszcze tak wiele mam do zobaczenia, a to właśnie jest przykład tego, co wcześniej napisałam o procesie wyrabiania sobie zdania na dany temat. Bo nie wiedziałam do końca co powiedzieć o jego architekturze, oprócz tego, że wiem jak duże ma znaczenie dopóki nie zaczęłam czytać, dopóki nie weszłam do modelu w skali 1:1 mieszkania z Jednostki Marsylskiej z 1952 roku. Mówią przekornie, że Corbusier wynalazł bloki. Ale serio, dałabym dużo, by mieć TAKIE mieszkanie socjalne. Na zdjęciu jest model, który pokazuje przekrój przez takie dwa dwupoziomowe mieszkanka (oddzielone czerwoną linią) z korytarzem, który powtarzał się co trzecią kondygnację. W Jednostce Marsylskiej pojawiły się dodatkowe funkcje, jak sklepy, przedszkole, basen. Prawdziwa maszyna do mieszkania. Dlaczego późniejsi projektanci "bloków" nie mogli się wzorować na Unite d'Habitation? Ergonomia, oszczędnie rozplanowane, sypialnia na antresoli z otwarciem na salon, dwa pokoje dzieci, które nie tracą na tym, że mają podłużny kształt i mało praktyczne dla niepełnosprawnych, rozwiązanie w postaci wysokiego i szerokiego progu na balkon, który jednak z perspektywy osoby pełnosprawnej(?) daje dodatkową powierzchnię do siedzenia. Wyobrażam sobie łatwo czytanie przy otwartym balkonie jak i dobrą domówkę ze skokami z antresoli. 
Żadne zdjęcia i opisy nie oddały tego co najważniejsze w mieszkaniu - klimatu i poczucia, że dobrze by się tam mieszkało. I te wszystkie retro szafeczki zaaranżowane w każdym możliwym miejscu...


Jak już jesteśmy w klimacie architektury, na koniec poszukiwania światłocienia i intymności w szkole w ramach rozgrzewki przed projektem.








Zaczęło się.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz